Skontaktuj się z nami

Polityka

POLSKA PODZIELONA POLITYCZNIE NA PÓŁ

Opublikowano

dnia

W Starożytnym Rzymie tworzono fortyfikacje oddzielające wysokorozwinięty naród od barbarzyńców. Nie do końca jest jasne, kto w naszym układzie politycznym jest rzymianinem, a kto barbarzyńcą. Niedawno pisałem, że zwolennicy partii politycznych zaczynają przypominać stadionowych kiboli. Dalej nie nazwałbym tego określenia zbytnio przesadzonym.

Doprowadziliśmy do takich patologii, że rodziny nie mogą się widywać w Święta, jeżeli ich członkowie mają różne poglądy polityczne. Zaraz szwagier się pokłóci z teściem o to, kto więcej kradł lub kradnie. Nie mowa tu oczywiście o nich, a o dwóch największych obozach politycznych. Przytoczona anegdota nie jest przesadą. Tak potrafi wyglądać rzeczywistość w tysiącach polskich rodzin.

Najgorzej, że w przestrzeni publicznej bardzo łatwo o przypisanie cię do konkretnej grupy politycznej. Zatraciliśmy jakikolwiek pluralizm poglądowy, bo zaraz ktoś stwierdzi, że jesteś po czyjeś ze stron. Dlatego unikam jakichkolwiek dyskusji światopoglądowych, bo nie mają one sensu, a ponadto niosą ze sobą duże ryzyko stygmatyzacji.

Nie mówię tu nawet o takich podstawowych znakach wyróżniających. Jeżeli ktoś lubi kościół, to na pewno jest z Prawa i Sprawiedliwości lub Konfederacji. Natomiast jeżeli ktoś go nie lubi, to jest za obecną koalicją rządową. Potrafimy stworzyć podział i charakterystykę na podstawie prostego zdania. Nawet na podstawie tego czy ktoś je mięso lub jeździ na rowerze do pracy. Ręce opadają.

Strach zadawać wynikające z logiki pytania, bo zaraz zostaniesz przypisany do konkretnej grupy społecznej. Jeszcze pół roku temu programy socjalne były „rozdawnictwem”, a deficyt budżetowy drogą do bycia drugą Grecją. Dzisiaj jeszcze większy deficyt budżetowy jest w porządku, a programy socjalne nie są „rozdawnictwem”. Spróbuj rozwinąć ten wątek, będzie najazd podobny do Turków pod Wiedniem z 1683 roku.

Naprawdę bardzo się cieszę, że nie muszę zajmować się w swoim życiu polityką. Robić sobie zdjęcia na gminnych dożynkach z potencjalnym elektoratem i udawać dookoła, że mi na nich zależy. W międzyczasie licząc na mandat poselski lub spółkę skarbu państwa dla szwagra. Nie muszę koczować w Święta w gmachu telewizji lub być na jakiś protestach przy minus 10 stopniach na zewnątrz. To wszystko potrzebne jest w celu dalszej polaryzacji społeczeństwa. Zapewnienia dalszej rozrywki i walki, w imię swoich klubów kibolskich.

Jesteśmy durniami, że aż tak dajemy się wplątać tę Polsko-Polską wojnę. To my jesteśmy durniami, a nie politycy. Za nimi czuwa sztab marketingowców, sondaży i badań opinii publicznej. Robią to, co im wyjdzie w badaniach, a nie wynika z ich światopoglądu. To wszystko jednak nie jest ważne, bo jeden z drugim daje się wciągać w polityczną nawalankę ku uciesze prowokatorów, którzy potem piją sobie razem wódkę na urodzinach u wspólnego znajomego dziennikarza.

Ekonomista i przedsiębiorca aktywnie działający w branży Human Resources (HR). Dyrektor Forum Mikro i Małych Firm w Związku Przedsiębiorców i Pracodawców. Ponadto autor analiz gospodarczych i publicysta w Warsaw Enterprise Institute. Głównymi jego specjalizacjami jest funkcjonowanie Mikro i Małych Firm, a także rynek pracy. Absolwent Wydziału Nauk Politycznych oraz Finansów i Rachunkowości na Uniwersytecie Warszawskim.

Kontynuuj Czytanie
Kliknij by dodać komentarz

Zostaw Wiadomość

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Polityka

Czy Kosiniak-Kamysz spakował plecak ewakuacyjny na wypadek gdyby wyleciał z rządu?

Opublikowano

dnia

W Polsce mamy wojnę hybrydową z Rosją, a stanowisko szefa MON potraktowano jako kolejny „stołek” do obsadzenia w politycznej układance.

Zamiast profesjonalistów, których obiecywał nam w 2023 roku Hołownia – za Ministra Obrony Narodowej mamy Kosiniaka – Kamysza.

Mam nadzieję, że Donald Tusk dostrzeże powagę sytuacji i szefem MON zostanie ktoś odpowiedni, a nie kolejny partyjniak, by „jakoś się dogadać w koalicji”.

Powiedzmy sobie szczerze – co za różnica czy na tym stanowisku byłby Kamysz, Borys Budka czy może Joanna Mucha? Żadna z tych osób się do tego nie nadaje.

Skończyły się czasy pokoju, gdy było bez różnicy, który z partyjniaków zasiądzie na stołku szefa MON. Potrzebna jest osoba, która ogarnie kryzys na granicy. Będzie wiedzieć jakie ruchy wykonać i w jakim momencie.

Dość partyjniactwa. Dość dziadostwa w naszym kraju.

Kontynuuj Czytanie

Polityka

Gigantomania popłaca!

Opublikowano

dnia

Słynny rockowy zespół Paramore trzykrotnie zagra na PGE Stadionie Narodowym w dniach 1 – 3 sierpnia tego roku.

Czy Warszawa cieszy się wyjątkową ilością fanów Paramore? Nie. Po prostu Stadion Narodowy jako największy tego typu obiekt w naszej części Europy służy jako „hub koncertowy” dla światowej sławy artystów.

Dzięki temu Paramore mogło aż trzykrotnie wyprzedać bilety w jednym miejscu. Co oznacza, że obiekt „ma wzięcie”. W swojej historii Narodowy przyciągnął już Rolling Stones, Depeche Mode, Taylor Swift, Eda Sheerana, Harrego Stylesa, a nawet Sanah.

Artyści planujący trasę koncertową po Europie często wybierają Stadion Narodowy z prostego względu: Koncert w Warszawie przyciągnie przy okazji fanów z państw bałtyckich, Białorusi, Ukrainy. W przypadku Paramore – nawet Finlandii, gdyż ich europejska część trasy kończy się w Wiedniu, co sprawia, że to Warszawa jest najbliżej kraju Janne Ahonena.

Dzięki PGE Narodowemu – Warszawa zaistniała na koncertowej mapie świata. Każdego roku występują u nas gwiazdy z pierwszej muzycznej ligi.

Gdybyśmy z dzisiejszą mentalnością uśmiechniętego rządu cofnęli się do 2007 roku, gdy powstawały pierwsze szkice PGE Narodowego, usłyszelibyśmy –

„Kto niby przyjedzie grać w Warszawie?!”

„Na koncert Rolling Stones możemy pojechać do Berlina albo Wiednia”

„Taki stadion to gigantomania władzy”

„Proszę sfinansować stadion za własne pieniądze to pogadamy (Petru)”

Czasy gdy witaliśmy w Polsce Michaela Jacksona niczym Papieża, bo łaskawie przyjechał do naszego zacofanego kraju zagrać koncert lub ochłapy w stylu Sting na Wyścigach Konnych od Orange – już dawno się skończyły.

Dokładnie taką samą funkcję jak PGE Narodowy odgrywałoby CPK – tylko w branży lotniczej.

Największy obiekt tej części Europy służyłby jako HUB dla państw bałtyckich, Białorusi i zachodniej Ukrainy.

Da się. Polska i Warszawa ma znacznie większe znaczenie niż niektórzy (Trzaskowski, Hołownia, większość PO) chcieliby nam wmówić.

Kontynuuj Czytanie

Polityka

Platforma Obywatelska już raz zafundowała Polakom skok cywilizacyjny.

Opublikowano

dnia

Stadion Narodowy to megalomański projekt władzy. Gigantomania! Po co nam wielki, gargantuiczny stadion w Warszawie, skoro mecze na Euro 2012 spokojnie można rozegrać na oddalonym o 2 kilometry stadionie Legii? Kompaktowy Stadion na 30 tysięcy widzów jest atutem Warszawy! Po co nam jeszcze dwa razy większy stadion? Leczenie kompleksów?

Takie nagłówki mogłoby być wałkowane w latach 2007-2012 kiedy przygotowywaliśmy się do organizacji wielkiej imprezy sportowej jaką było Euro 2012. Całe szczęście takie głosy były w znacznej mniejszości, a debata wokół samego Stadionu Narodowego polegała na tym jaki powinien mieć kształt – czy powinien być np. olimpijski – by w przyszłości móc gościć inne imprezy sportowe niż piłka nożna, czy może powinien mieć kilka tysięcy krzesełek więcej, by w przyszłości móc gościć finał Ligi Mistrzów.

Rząd Platformy Obywatelskiej już raz zafundował Polakom skok cywilizacyjny. Ta łatka „ciepłej wody w kranie” jest dosyć niezasłużona. Na poprawę infrastruktury drogowej, kolejowej i sportowej przeznaczono około 100 miliardów złotych.

W 2012 roku w końcu można było przejechać z Warszawy do Berlina autostradą, sama Warszawa zyskała obwodnicę, nasze dworce przestały wyglądać jak postkomunistyczne relikty bez toalety i zadaszenia. W latach 2007-2012 gołym okiem było widać rozwój infrastrukturalny.

Polacy przyzwyczaili się do rozwoju i chcą więcej. Elity PO jednak stwierdziły w pewnym momencie, że hołota dostała już raz swoje igrzyska – i wystarczy.

Osoby jak Barbara Czerniawska, która w imieniu władzy otwarcie powiedziała w Polsat News, że jest „zdumiona” zaangażowaniem Polaków w projekt CPK. Wielkie zdumienie, mimo że to właśnie Platforma Obywatelska przyzwyczaiła Polaków do wielkich zmian i rozwoju.

CPK jest kwestionowane, jako „nieopłacalne” – kiedy to w momencie, gdy ponad piętnaście lat temu, gdy Polska nie była jeszcze tak zamożna jak dzisiaj – ładowano miliardy złotych na nowoczesne stadiony, które – umówmy się – nie były i wciąż nie są infrastrukturą „pierwszej potrzeby”

A taką właśnie infrastrukturą jest projekt CPK. I to dlatego Polacy jej w większości oczekują. Mamy autostrady, lepsze dworce, nowoczesne stadiony. Teraz czas na lotnisko z prawdziwego zdarzenia – prawdziwą wizytówkę kraju oraz Kolej Dużych Prędkości. Czas stać się prawdziwym zachodnim krajem.

Kontynuuj Czytanie

Popularne